Dziecko, ja zawsze jestem z Tobą …

To myśl przewodnia, która towarzyszyła tegorocznym obchodom Światowego Dnia Palenia Świec w naszej parafii, a  zapoczątkowanym w 1997r.  przez amerykańską fundację The Compassionate Friend ( tłum. „Współczujący  Przyjaciel”). Z czasem inicjatywa  nabrała rozgłosu i przemieniła się w międzynarodowe święto. W Polsce dzień ten obchodzony jest od kilku lat z inicjatywy białostockiej fundacji „Pomóż Im”, która prowadzi Domowe Hospicjum dla Dzieci, a w naszym sanktuarium - po raz piąty…

Tego dnia wspominamy dzieci, które odeszły za wcześnie w wyniku chorób, wypadków… Jest to czas, który w sposób szczególny jednoczy wszystkich rodziców, rodziny, bliskich…  Świece, znicze, lampki zapalane na całym świecie, kolejno w każdej strefie czasowej, tworzą  niezwykły dwudziestoczterogodzinny krąg pamięci, miłości, bliskości  i zjednoczenia…

W sobotni wieczór 11 grudnia o godz. 18:00 w naszej świątyni została odprawiona uroczysta Msza św. celebrowana przez ks.  kan. dr. Błażeja Dojasa, kustosza sanktuarium wg liturgii  trzeciej niedzieli adwentu, tj. niedzieli radości - „Gaudete”. Na początku Eucharystii Kapłan powitał wiernych, zgromadzonych w sanktuarium, jak i na bezpośredniej transmisji nadawanej poprzez media społecznościowe ( youtube i facebook ), podkreślając radość płynącą z bliskości świąt, ale i bliskości Pana, który przychodzi w Eucharystii. I właśnie w  tym wyjątkowym dniu, w drugą niedzielę grudnia chcemy trwać z rodzicami, którzy utracili dzieci w różnym wieku, być z nimi w chwili, którą Bóg daje, by żałobę przeżywać w spokoju i ufności, wierząc, że Bóg w śmierci każdego człowieka ma swój plan, widzi inaczej, niż my to postrzegamy…  - mówił Kapłan.

W tym miejscu odczytano ponad pięćdziesiąt imion i nazwisk dzieci, podając ich wiek i datę śmierci, zarówno z parafii, jak i odległych zakątków naszego kraju. Ich  zdjęcia umieszczono na planszy pokrytej granatowym suknem, zwieńczonej drewnianym krzyżem, oświetlonej nikłym, migoczącym płomieniem znicza i ozdobionej bukietami kwiatów. 

W homilii ks. Błażej nawiązał do odczytanej Ewangelii św. Łukasza i opisanej w niej postaci Jana Chrzciciela, którego nauczanie prowadzi do Boga, zachęca do praktykowania miłości  bliźniego. Wzywa, zachęca do dostrzegania obok siebie drugiego człowieka, by zrozumieć, że także dla innych ludzi przychodzi na ziemię Chrystus i ci inni ludzie, tak  jak  i my, mają do Niego prawo. Odpowiedź Jana Chrzciciela na pytanie: „Co mam, Panie, czynić?” jest stwierdzeniem faktu, ze chrześcijaństwo jest religią czynu miłości. Te czyny miłości mamy wykonywać już dziś, zaraz, nie tracić czasu, bo… „Pan blisko jest”.

Zwracając się do rodziców, bliskich, przyjaciół, znajomych utraconych dzieci, a także chorych i cierpiących Kapłan mówił, że szczególnym       czynem miłości bliźniego jest współcierpiąca miłość. Nie ma chyba słów, którymi można by opisać rozpaczy Maryi, która stała pod krzyżem, patrzyła na ból i cierpienie, śmierć  swego Dziecka ze świadomością, że w żaden sposób nie może mu ulżyć.… Każde rozstanie jest trudne, pozostawia ślad w umyśle i sercu, ślad niezatarty, nie trzeba go zamazywać, zapominać i wyrzucać z pamięci, a Wasza obecność tu w sanktuarium jest dowodem na to, ze trzeba przyjąć to, co Bóg daje. Bóg – dawca życia doświadcza nas czasem bólem takiej utraty, często nieoczekiwanym, zaskakującym. Czasem pytamy: „Gdzie był, gdzie jest Bóg?” 

Tu ks. dr Błażej Dojas przytoczył słowa papieża Benedykta XVI, który mówił : „… w każde cierpienie ludzkie wszedł Ktoś, kto je z nami dzieli i      znosi; stąd w każdym cierpieniu jest odtąd obecne con-solatio, pocieszenie przez współcierpiącą miłość Boga…”. Z kolei na jednym z cmentarzy na nagrobku dziecka widnieje napis: „Dziecko, ja zawsze jestem z Tobą”. Jest to nawiązanie do słów z Łukaszowej Ewangelii o synu marnotrawnym… To jest ta współcierpiąca miłość – podsumował Kapłan. 

Nie jest łatwo dać się pocieszyć po stracie dziecka i to w różnym wieku. Jako przykład zacytowano słowa C. K. Norwida i Jana Kochanowskiego. Znane wszystkim „Treny” są wyrazem bólu, tęsknoty, pustki, czasem buntu i dopiero w Trenie XIX znajduje ukojenie, spokój… -„żyjemy życiem tym ważniejszym…”- mówi matka poety.  Dziecko jest zawsze przy nas. Księga Mądrości Syracha podpowiada, jak nie należy trwać w smutku nieustannym, ale dać się pocieszyć Bogu …

Drogowskazem do pocieszenia jest współcierpiąca miłość – podkreślał Kapłan. Na zakończenie homilii ks. Błażej przeczytał swoisty testament duchowy 18 letniego Maksymiliana Kempy, który krótko przed swoją tragiczną śmiercią 3 lutego 2017 r. napisał tak:

Moja mała wieś, 
a w niej na rozstaju dróg on – przydrożny krzyż.
Zawsze patrzy w moją stronę.
Podążając  przed siebie czuję się bezpiecznie,
bo wiem, że on zawsze tam stoi
i wskazuje mi właściwą drogę.
Jest dla mnie drogowskazem,
dzięki któremu zawsze wracam cało z mojej wędrówki.
Nie sprawuje pieczy tylko nade mną,
swoimi ramionami otula całą wieś.
W  opiekuńczym wręcz ojcowskim uścisku
czy to w blasku wiosennego słońca,
na tle letniego rzepaku,
czy też skąpany w jesiennym deszczu
lub  przykryty zimowym śnieżnym puchem,
zawsze zachwyca swoim pięknem – KRZYŻ.  

Po komunii św. Panie: Katarzyna Pospiech i Hanna Kempa, inicjatorki uroczystości, mówiąc o swoich doświadczeniach po stracie dzieci, zaproponowały powstanie przy sanktuarium Matki Bożej Uzdrowienia Chorych, wyjątkowym miejscu uzdrowienia dusz i serc, Pomnika Dziecka Utraconego w Różnym Wieku jako wotum tęsknoty i nadziei. Jest to pomysł, inicjatywa, pragnienie Rodziców, którzy utracili swoje dzieci Pomnik powstanie dzięki darczyńcom, którzy utożsamiają się z tym tematem, a do zbiórki może dołączyć każdy, wpłacając dowolną kwotę… Panie przedstawiły wstępny projekt pomnika wykonany przez śląskiego artystę, p. Konrada Ziółkowskiego. Kustosz sanktuarium wyraził swą radość i nadzieję, że za rok, podczas kolejnych obchodów święta, dokonamy odsłonięcia pomnika… 

Na zakończenie celebracji ks. dr Błażej Dojas podziękował uczestnikom liturgii; tym którzy przybyli do naszego sanktuarium i tym, którzy trwali na modlitwie za pośrednictwem mediów. Niech Matka Boża wyprasza łaski, wypełnia pustkę, tęsknotę, niech wprowadza w serca nadzieję, że przyjdzie czas, że te dzieci wyjdą nam na spotkanie, powitają nas i poprowadzą, bo my wierzymy w świętych obcowanie… - mówił. Po błogosławieństwie i zasłonięciu cudownego obrazu, rodziny utraconych dzieci wyszły na zewnątrz i u stóp krzyża misyjnego złożyły zapalone znicze, światełko nadziei i miłości współczującej… 

Piękna, głęboka w treść uroczystość pozwoliła poczuć bliskość tych, którzy odeszli i tych, którzy współodczuwają ból i tęsknotę, bo jak powiedział Antoine de Saint – Exupĕry: „Przyjaciele są jak ciche anioły, które podnoszą nas, kiedy nasze skrzydła zapominają, jak latać”.  Eucharystię uświetniła śpiewem p. Katarzyna Chmielarczyk. Trafnie dobrane pieśni pozwalały wyśpiewać nadzieję i dziękczynienie…

Niezwykła, wzruszająca liturgia pozwalała poczuć bliskość Pana i tych, którzy odeszli, doświadczyć współcierpiącej miłości, a także po raz kolejny zawierzyć się Maryi, bo:

„(…) Maryjo, Tyś naszą nadzieją,
Maryjo, Ty radość nam dasz,
Spraw Mario niech serca się śmieją,
Maryjo daj na szare dni pogodną twarz”.

arrow_upward